Dzisiaj wyjątkowo blog pisany zamiast nagrywanego. Telewizja Żukowka, jak ładnie nazywa mój kanał Agnieszka Majewska, zepsuła się wraz z przytaszczonym z Bułgarii przez mojego synka zarazka. Od tygodnia jestem na antybiotyku, i uwierz mi, nie chcesz oglądać mnie teraz w telewizji. Ale wyjdziemy i z tego, mogło być gorzej – pocieszam się.
Ciekawe jest to, że choroba przyplątała się w najgorętszym dla mnie czasie marketingowym – podczas rekrutacji do rocznego programu PROSPERUJ JAKO COACH!. Uznałam to za fascynujący fakt i szybciutko zadałam sobie pytanie z nurtu Transformującej Obecności – „Do czego mnie to (do cholery;) zaprasza?” No więc wiem. Zaprasza mnie do luziku jeszcze większego. Do odpuszczenia jakichkolwiek resztek stresu związanego z rekrutacją. Do nieopowiadania sobie historii pt. „Dramat i Masakra!”, tylko do przypomnienia sobie, że to nie jest moje pierwsze rodeo, że jesteśmy ja i firma przygotowane. Bo wiemy, co mamy robić i jest plan. A robić tak naprawdę nie ma za dużo, bo treści są w dużej większości przygotowane.
Luzik.
Tak się pięknie składa, że w tym roku rekrutację na program PROSPERUJ JAKO COACH! prowadzę pod hasłem „LEKKO. PEWNIE. EFEKTYWNIE”. Co roku wymyślam inny temat przewodni, zwracając uwagę na to, co mi w duszy gra. Wtedy kreatywnie, lekko i przyjemnie współpracuje się z tym. W 2023 roku gra mi w duszy „LEKKO. PEWNIE. EFEKTYWNIE”. Z takim podejściem staram się prowadzić mój biznes i do takiego podejścia zapraszam coachów.
Dzisiaj zaczniemy od LEKKO. Czyli o luziku właśnie.
Powiem Ci, co wypracowałam u siebie, żeby było LEKKO. Bo rzadko którejś z nas się to LEKKO udaje od początku biznesu.
Najpierw o tym, kiedy nie jest LEKKO. Wtedy, kiedy zwyczajowo spinamy się, próbujemy za mocno, siłujemy się, robimy za dużo, martwimy się. Kiedy stres własnego biznesu jest nadmierny, przytłaczający. Kiedy się spieszymy, kiedy ciągle brakuje czasu. Kiedy zapadamy się z czarną dziurę w momentach braku rezultatów, jakie sobie wymyśliłyśmy.
Wiesz, o czym mówię? Pewnie wiesz:)
U mnie też LEKKO nie było, szczególnie na początku biznesu. Aż w pewnym momencie miałam epizod depresji lękowej. Bo stresu (i biznesowego, i życiowego) było za dużo i ciało powiedziało NO WAY, JOSE. Od tamtej chwili (a wylądowałam u psychiatry w dniu swoich 44 urodzin, czyli wiosen 13 temu), zaczęłam uczyć się LEKKOŚCI. W życiu i w biznesie.
Na czym LEKKOŚĆ polega? Dam Ci prosty przepis z mojej własnej biznesowej kuchni:
1. Mam porządek w głowie na temat swojej wartości, tego, co wnoszę na rynek. Stoję za tym (więcej o PEWNOŚCI SIEBIE będzie w kolejnym odcinku bloga, za tydzień). Dlatego „bezwstydnie” o tym mówię, prowadzę marketing bez oporu, uczciwie, bez manipulacji.
2. Wiem, komu i w czym pomagam. I wiem, jak to robię. Wybrałam to, co kocham najbardziej. Na tym buduję markę. Uczę się i ulepszam to z roku na rok.
3. Mam pokładane produkty i usługi (2 programy grupowe, coaching indywidualny, i książka) w logiczny, LEKKI, nieskomplikowany system. Mam przez to rozplanowany rok pracy, zadania, czas, finanse. Czyli porządek w ofercie. Nie tworzę ciągle nowych produktów, głównie ulepszam to, co mam.
4. Mam ustalony naprawdę prosty system marketingowy. Blog, newsletter, lekkie media społecznościowe, strona www, kilka webinarów rocznie. Wybór tych właśnie strategii oparłam o to, co działa i o to, co lubię. A lubię pisać i występować w Telewizji Żukowska:). Marketing nie zabiera mi za dużo czasu. Wiem, co mam robić, kiedy, jak. I robię to systematycznie. Nie tańczę na rolkach.
5. Wspieram się dobrą energią. Otaczam się światłymi ludźmi, otwartymi na świat i siebie. I w życiu prywatnym, i w biznesie. Mam swoje autorytety, z którymi dzielę życiowe i biznesowe wartości i które mnie inspirują. Ludzie, których zatrudniam mają dobrą, wspierającą energię. Moja Integratorka Biznesu – Lucy jest oazą spokoju i wsparcia i wiem, że zawsze mogę na nią liczyć. Oprócz energii ludzkiej wspieram się energią Wszechświata. Codziennie medytuję, jestem w kontakcie z naturą, ze sobą i z tym czymś wielkim, choć niewidzialnym.
6. Dbam o czas. Pracuję określoną liczbę godzin w tygodniu – zazwyczaj 5-6 dziennie. Do 15-16 najpóźniej, chyba że prowadzę webinar, ale to jest kilka razy w roku. Nigdy nie pracuję po nocach, co akurat przychodzi mi łatwo, bo spać chodzę z kurami. Biorę urlop co roku, a jak potrzebuję to i w ciągu roku. Tego lata leżałam na hamaku u siebie na wsi cały sierpień. Z kurami gdaczącymi za płotem. Pomimo że gdybym jej tylko pozwoliła, to robota by mnie znalazła. Nie pozwoliłam.
Ot i cały przepis. Niby prosty, ale zabrał mi lata. Wręczam Ci go w prezencie z dopiskiem, że nie musisz czekać na epizod depresji lękowej lub czegokolwiek innego, aby prowadzić biznes LEKKO. Od samego jego początku, nawet gdy jeszcze nie masz klientów ni stałych dochodów.
Hej, rozpisałam się… Tak sobie myślę, że może odpocząć od telewizji i następne dwa odcinki (o PEWNOŚCI i o EFEKTYWNOŚCI) też napisać? Jak Ci się czytało?
BTW, wszystkiego, o czym tutaj piszę (i dużo więcej sprawdź zawartość), uczę w programie PROSPERUJ JAKO COACH! . Rekrutację mamy, to wspominam:)