Dzisiaj swoisty moment prawdy, z którym mierzyłam się w zeszłym tygodniu. A prawda ta nazywa się – jak faktycznie wygląda korzystanie z kursów online? Czy one działają? Czy to jest dobry sposób na nasz produkt?

Kursem online, który mam w swojej ofercie jest WYSTARTUJ JAKO COACH! Proponuję go coachom, którzy mają trudności z wyjściem ze swoim coachingiem do kogokolwiek i zaproponowaniem współpracy, czyli z pozyskaniem tych najpierwszych klientów. Program jest merytorycznie świetnie złożony, ma bardzo dobrze opracowane materiały, działa, jeżeli w nim działasz.

No właśnie, jeżeli w nim działasz.

Lubię wiedzieć, jaką skuteczność mają moje programy, więc zaglądam do statystyk i analizuję. I zaraz nastąpi mój moment transparentności, a podzielę się nim dlatego, że może i Ty bierzesz pod uwagę oferowanie kursów online i zależy Ci na skuteczności. Albo myślisz o kupnie kolejnego kursu online i zastanawiasz się, jakie są Twoje szanse przetrwania w nim.

Zanim podam statystyki, kilka istotnych informacji o kursie, żeby rozumieć kontekst. Trwa 12 tygodni, podczas których uczestnicy uczą się i działają. Co tydzień otrzymują materiały video i ebooki z bardzo konkretną wiedzą, wskazówkami i ćwiczeniami, quizami, zadaniami do wykonania. Oprócz tego raz w miesiącu w godzinach wieczornych jest interaktywny webinar na żywo, gdzie mogą zameldować, jak im idzie, dostać odpowiedzi na pojawiające się pytania, feedback. Uczestnicy mogą wziąć udział w aż 6 webinarach. Acha, jeszcze ważne jest to, że webinary nie są nagrywane do późniejszego przesłuchania.

No to teraz the moment of truth:

  • Niewielki procent, ale jednak, czyli około 5-10% uczestników odpada już na początku kursu. Nie otwierają maili, nie klikają na materiały. Czyli zapłacili prawie 1000 zł za kurs i nie korzystają w ogóle.
  • Około 85% uczestników dzielnie dochodzi do połowy kursu.
  • Potem, w zależności od tygodnia kursu, mamy otwieralność i klikalność na poziomie 25-66%, czyli na oko tylko połowa kursantów korzysta.
  • Na webinary i przegadanie swoich działań i dylematów przychodzi (uwaga!) tylko około 20% uprawnionych uczestników.

Myślę, że taka statystyka dotyka nie tylko moich kursów online. Sama wiem, że z czterech kursów online, które wykupiłam dla siebie, korzystałam z pełni dwóch, czyli sama jestem statystyczną Polką-kursantką.

Wiem, że tak jest, ale nadal mnie to uwiera. Z jednej strony zdaję sobie sprawę, że nie mogę być odpowiedzialna na nie otwarte przez uczestników maile. A z drugiej – szkoda mi straty pieniędzy przez tych, którzy nie skorzystali w pełni i szkoda mi swojej energii, którą wkładam w produkty. A wkładam jej dużo i staram się, żeby moje produkty były bardzo efektywne.

Co z tego wszystkiego wynika dla nas, coachów?

  1. Jeżeli chcesz mieć skuteczność w swojej niszy, warto mieć produkt mocniej “przytrzymujący” klientów do działań. Takim produktem u mnie jest program PROSPERUJ JAKO COACH!, który jest tak skonstruowany, że praktycznie nie ma możliwości nie partycypowania w nim aktywnie. Sprawiają to cotygodniowe spotkania uczestników w małej grupie.
  2. Kursy online są OK, jednak bądź świadom statystyk i wiedz, w co wchodzisz, jeżeli się na kurs online decydujesz.

A jako “inwestor” – nie kupuj kursu online “do kolekcji”. Inwestuj w przemyślany sposób, wybieraj to, co dla Ciebie najważniejsze na ten moment. I jak już zainwestujesz – rób!W międzyczasie jestem bardzo ciekawa Twoich doświadczeń i obserwacji z kursami online, czy to w roli kursantki czy oferującej. Napisz komentarz i podziel się.